Słodka mama idzie rodzić

0 Comments

Ból. To skurcze. Coraz częściej, coraz więcej, stają się regularne. To już? Budzić męża? Ściągnę aplikację. Jeden, drugi, zaczyna się kończy, godziny mijają, chyba to już - jedziemy do szpitala, rodzę, rodzę! Urodziłam cztery dni później....

Z tą cukrzycą jest tak, że jak idziesz do szpitala w terminie/po terminie to wiedz że Cię zostawią. Bez dyskusji. Nie ma żadnego " to może ja w domu zaczekam?" tylko przebieraj się i na oddział. A na oddziale standard - spacery po korytarzu, spacery po schodach, badanie, więcej spacerów, więcej, więcej, no kiedy się wreszcie ruszy?! Mąż już chce urlop w pracy brać, rodzina nerwowo wydzwania co godzinę: czy to już? Położne pytają o długość i częstotliwość skurczy, lekarz spokojnie uspokaja że jeszcze dobrych kilka godzin i tak mija kolejny dzień, kolejny i jeszcze jeden. Pierwszy poród obszedł się ze mną wyjątkowo złośliwie. Skurcze rosły i rosły, a kiedy wyczerpana kładłam się na chwilę na łóżko i zasypiałam - mijały. I tak w kółko, oszaleć można. Podobno dla pierworódek to normalne, a w nerwowych wędrówkach po korytarzu nie byłam wcale osamotniona.
Powiecie, po co jechała do szpitala, trzeba było czekać aż wody odejdą w domu.
 Cieszę się że pojechałam (mimo iż wtedy faktycznie uważałam inaczej...) bo byłam 24/h monitorowana i dzięki temu oboje jesteśmy zdrowi. Znam przypadek, kiedy dziewczyna z cukrzycą pojechała za późno i straciła maleństwo, więc szczerze lepiej poleżeć kilka dni w szpitalu i MIEĆ PEWNOŚĆ.

Aha, dwa razy miałam wywoływany poród. Wywoływanie znaczy tyle co naturalne (jeśli się da) pobudzenie organizmu do porodu. Wołają na porodówkę z kołdrą, kładą i działają. Najpierw badanie nieco bardziej zdecydowane niż zwykle, potem KTG i monitoring skurczy. Po 2 h na salę. U mnie nie poszło więc na drugi dzień zafundowali mi masaż szyjki macicy (w moim odczuciu już bardzo bolesne "badanie"). Wiem że jeśli to nie podziała, kolejnym etapem jest m.in. podanie oksytocyny, która przyśpiesza cała akcję.
Ok, ból stał się trudny do zniesienia, wody pociekły, standardowe szykowanie na porodówkę : lewatywa, prysznic, pakowanie rzeczy ( wszystko zabieramy bo po porodzie na inny oddział), ściąganie męża. U mnie wszystko TRWAŁO więc nawet uczesać się zdążyłam, co by mi włosy do oczu nie leciały w finałowym momencie:)
Pewnie interesuje Was co robimy z cukrem. Otóż cukier badają przed, w trakcie i tuż po. Jeść nie wolno (serio, nie będziecie o tym myśleć), wolno pić wodę. Pytałam lekarza - jeśli cukier za bardzo spada, podają glukozę, jeśli rośnie, podłączają pompę insulinową. Pamiętajcie jednak, żeby mówić głośno o wszystkim i cukrzycy, bo może się zdarzyć, że ktoś nie doczyta tego w karcie.
Miałam być twarda, po czterech dniach walki z skurczami, poród - co to dla mnie? Wymiękłam bardzo szybko i poprosiłam o znieczulenie. Dzięki akcji Rodzić po Ludzku, mamy do tego prawo, choć powinno być medyczne wskazanie - u mnie było, szyjka miękła za wolno i istniało niebezpieczeństwo że popęka.
Znieczulenie podają w kręgosłup i to już przy dobrych kilku centymetrach, działa dość szybko, u mnie znieczuliło głównie jedną połowę ciała więc skurcze wciąż mocno czułam ale to i tak była spora ulga. Puszcza tuż przed finałem, więc nie jest tak różowo. Zanim podali mi znieczulenie, korzystałam z piłki - warto się na nią zdecydować, jest to spora pomoc, zwłaszcza że alternatywą jest leżenie sztywno na łóżku. Cały poród jesteśmy też podpięte pod KTG, które monitoruje pracę serca maleństwa. Jakiekolwiek przerwy w zapisie, natychmiast alarmują położną. U mnie KTG pilnował mąż, bo zapięte na dole brzucha, nie było dla mnie widoczne.

Mąż na sali - duży plus. Nie jesteście same, ma kto podać wodę, wyrzucić mokry podkład, poczytać ( tak, tak, mi czytał co pomagało skupić się na jego głosie, a nie bólu) czy po prostu zaofiarować rękę do zmiażdżenia w uścisku podczas skurczu. Żaden argument przeciwniczek tego wyjścia do mnie nie trafia - był przy poczęciu więc swoje już widział ( mnie bez makijażu także ), poniżej spisałam zalety w punktach.

Poród rodzinny ( z mężem, mamą, przyjaciółką, partnerem), dlaczego jestem na TAK :
1. Możesz skupić się na walce z bólem, a nie na pilnowaniu i przenoszeniu rzeczy z sali na porodówkę.
2. Bliska osoba pomoże Ci wypełnić dokumenty ( tak, tak, ty tu rodzisz a oni Ci papiery do wypełnienia)
3. Będzie ktoś kto poda wodę, wytrze czoło, zabierze śmieci,
4. Będzie Twoim rzecznikiem w kontakcie z personelem, zadba o Twoje potrzeby w razie czego zawoła
5. Będzie mieć z kim podzielić się obawami i przemyśleniami na gorąco
6. Potrzyma Cię za rękę, pomoże zmienić pozycję, wypełni czas pomiędzy skurczami
7. NIE BĘDZIESZ SAMA W NAJWAŻNIEJSZEJ CHWILI SWOJEGO ŻYCIA
8. Nie będziesz musiała potem opowiadać jak było, a często ten ktoś opowie Ci o tym czego ty nie będziesz pamiętać zajęta porodem
9. Zajmie się dzieckiem kiedy Ty będziesz rodzić łożysko ( tak, tak - wszystko Cię boli, marzysz żeby tylko nikt nic tam nie dotykał, a tu jeszcze łożysko) lub będziesz zaopatrywana
10. Pomoże przenieść się na salę, zaniesie rzeczy, poda Ci z torby to co będzie Ci aktualnie potrzebne

Ja kilka godzin po porodzie zjadłam dużą kanapkę, trochę paluszków i popiłam sokiem. Urodziłam o północy i potem byłam naprawdę głodna, dlatego warto zabrać do torby jedzenie na potem.
Oczywiście mierzenie cukru rano, po śniadaniu itp. standardowo. Mi w pierwszej dobie odstawiono insulinę, Wyniki były dość wysokie ale w granicy normy.
Mały dostał po porodzie butle mleka i potem zmierzono mu cukier. To mleko było więc konieczne.
Potem badany miał jeszcze 2-3 razy dla pewności. Wszystkie wyniki w normie.
Szokują Was niektóre opisy? Dobrze. Poród nie jest ani czysty, często trwa wieki, a po wypchnięciu dziecka nie zapominasz o całym bólu tylko dlatego, że je zobaczyłaś. Ja byłam oszołomiona bólem, nadmiarem emocji i nie mogłam uwierzyć że ta mała, szarawa istotka to mój wymarzony synek.
Ta mitologizacja porodu w naszym kraju jest co najmniej dziwna. Nikt nie mówi jak jest.
Dla mnie najpiękniejszym momentem był ten kiedy mnie zaopatrywano a mąż trzymał nasze maleństwo w ramionach. Patrzyli na siebie nawzajem, a w oczach męża widziałam rosnącą miłość. I to było piękne i choćby dla takiego momentu warto pomyśleć o porodzie rodzinnym.
Po porodzie macie też godzinkę spokoju dla siebie na porodówce. Można zadzwonić do rodziny ( wcześniej komórka zabroniona, bo może zakłócać KTG) oraz nacieszyć się tą chwilą.
Nie bądźcie wtedy same.




You may also like

Brak komentarzy: