Strach ma wielkie oczy, czyli nie taka insulina straszna

0 Comments


Dowiedziałaś się że masz cukrzycę ciążową? Spokojnie, da się z tym żyć. Boisz się insuliny? Nie trzeba, z insuliną jest nawet... łatwiej!


Dziś parę słów o ciążowym potworze, czyli insulinie. Jak to często bywa z potworami, po bliższym poznaniu okazuje się, że nie ma się czego bać.
Będąc w szpitalu z podejrzeniem cukrzycy, poinformowano mnie, że albo uregulujemy to dietą, albo dostanę insulinę. Brzmiało strasznie. Insulina? Taka co się wstrzykuje pod skórę? Bez której nie można funkcjonować? Jak? Dlaczego? Przepłakałam dwa dni ze strachu, o to co mnie czeka i o maleństwo. Cukry oczywiście z nerwów wystrzeliły pod sufit, więc długo nie trwało nim, wprowadzono mi insulinę. Pierwsze wstrzyknięcie wykonane zostało przez pielęgniarkę. Kolejne wzięlam na siebie - albo się nauczę albo zostajemy w szpitalu. Igła nie jest dluga, ma kilka-kilkanaście milimetrów, należy wbić ją w tkankę podskórną i odczekać spokojnie 10 sekund.
Pierwsze wkłucia były nieporadne, kilka razy trafiłam w żyłę, co zaowocowało kolorowymi siniakami na moim udzie  (wkłuwam się w udo, bo można jeszcze w brzuch, ale z wiadomych przyczyn wybrałam udo). Dziś wbijam się bez mrugnięcia okiem, nawet nie bardzo celując, robię to w końcu codziennie, trzy razy ( plus co najmniej trzy razy pobieranie krwi z palca do glukometru).
Zapytacie dlaczego z insuliną jest łatwiej, już wyjaśniam. Insulina pełni tu rolę dodatkowego strażnika, który obniża poziom cukru przed posiłkiem (należy ją podać od 15 - 30 min przed głównym posiłkiem). Dzięki temu mogę zjesć więcej, niż by miało to miejsce przy samej diecie. Co nie znaczy, że nie trzymamy diety, wręcz przeciwnie. Daje natomiast pewnosć, że zjedzony właśnie obiad, będzie łatwiejszy do przyjęcia przez nasz organizm. Przy samej diecie, zawsze istnieje obawa, że cukry się pogorszą i dostaniemy insulinę. Przy insulinie nie ma już tego dodatkowego stresu, bo co najwyżej będziemy podawać większą dawkę i problem z głowy. Może to niewiele, ale każdy stres mniej w ciązy jest na wagę złota. Przy okazji - nerwy też podnoszą cukier!


Minusem tego "rozwiązania" jest oczywiście większa dyscyplina (ja jem 30 minut po podaniu insuliny, cukier wtedy najlepszy) i konieczność noszenia ze sobą dodatkowego pakunku wielkości pudełka na okulary, ilekroć będziemy jeść poza domem. Miałam już takie sytuacje, że rodzina zasiadła do rodzinnego obiadu, a ja siedzę i czekam, aż insulina zacznie działać (nie wspominając, że sam obiad też mam w wersji mocno zmienionej). Z drugiej strony, jadąc z wakacji, poszliśmy z mężem na pizze, taką normalną do pizzerii z mafijnymi motywami. Wiedząc że będzie to duży wysiłek dla organizmu, podałam nieco większą dawkę, dzięki temu cukier nie był wzorcowy, ale też nie tragiczny a zjadłam 4 (!) kawałki.
Każdego potwora można oswoić, trzeba tylko wiedzieć jak;) Jeśli więc słyszycie, że dostaniecie insulinę, proszę nie denerwujcie się niepotrzebnie - to naprawdę nic złego.







You may also like

Brak komentarzy: